If you're feeling down, here's the remedy

W najnowszym ogłoszeniu przeczytacie o zmianach w administracji oraz rankingu za maj!

Zestaw nowych zadań miesiąca możecie znaleźć pod tym linkiem.

Hasło do konta universal person to monterey.

about me
razem z frances wychowują bąbelka i są happier than ever
186 cm
35 y/o
Usłyszawszy, że przybyła do niego do salonu posłał jej delikatny uśmiech, a następnie wyciągnął z barku butelkę, mając nadzieję, że nie będzie pytała o cenę, bo nie było to przecież najistotniejsze w tym momencie. – Poradzę sobie, dziękuję – i nie zwlekając, zabrał dwie szklanki, z którymi poszedł do kuchni. Sprawnie wypełnił je sporymi kawałkami lodu, świadom, że picie ciepłego alkoholu jest największą zbrodnią na świecie. Delikatnie postawił ich szklanki na stoliku przed kanapą, a następnie zalał znajdujący się w nich lód alkoholem, butelkę odstawiając na bok. Nie chował jej jednak, świadom, że może w niedalekiej przyszłości na nowo się przydać. – Będę zamawiał też tobie herbatę, a póki co mogę zaproponować pudełko z mojego zapasu – zaoferował luźno. Nie był to dla niego żaden problem, w spiżarni miał naprawdę sporo kupionych na zaś rzeczy, które gdyby chciał – pozwoliłyby mu żyć bez wychodzenia z domu naprawdę długi czas. Mało kto o tym oczywiście wiedział, jednak miał Barty w sobie jakieś przeświadczenie, które mówiło mu, że lepiej jest być przygotowanym, niż później zaskoczonym. Choć to nie tak, że się tego wstydził. Po prostu nikt nie pytał, więc nie opowiadał o tym na lewo i prawo, gotów jednak zabrać tam Frankie gdyby rzeczywiście zgodziła się przygarnąć pudełko z herbatą. Dosiadł się ciężko na kanapę obok kobiety, sięgając po swoją herbatę, której to napił się odrobinę, rozkoszując smakiem. – Następnym razem jak przyjdziesz to nauczę cię pić herbatę z mlekiem – wiedział, że Amerykanie krzywili się na praktykowanie tego, on jednak nie był stąd i nie zamierzał rezygnować ze swoich nawyków. Tak samo jak nie przestawiał się uparcie na stopnie Farenheita, które uważał za skrajną głupotę i chęć bycia innym, co tylko utrudniało wszystkim życie.
frances steinhart
clumsy llama
brak multikont

about me
ma barty'ego, małą maeve i kota i niczego jej do szczęścia już więcej nie potrzeba
175 cm
28 y/o
– Co u ciebie nowego? – zagadnęła, zerkając na niego przelotnie gdy wymieniała kubek z herbatą na szklankę whisky. Dopiero gdy podniosła szkło do ust mogła w pełni poświęcić uwagę mężczyźnie, naprawdę zaciekawiona, czy od ich ostatniego spotkania wydarzyło się w życiu Barty'ego coś ekscytującego. Odkąd tu weszła, rozmawiali w końcu tylko o niej i choć taki był początkowy zamysł, cóż, teraz czuła się z tym gorzej, niż lepiej. – Jak idzie ogarnianie stoczni? – zagadnęła jeszcze. Frances o łodziach wiedziała pewnie jeszcze mniej niż Barty, kiedy kupował obiekt, więc cokolwiek by jej teraz powiedział na temat ich funkcjonowania pewnie łyknęłaby bez zawahania. W międzyczasie upiła też łyk whisky, krzywiąc się na rozchodzący natychmiastowo smak a jednocześnie czując pewnego rodzaju ulgę z wypalającego przełyk ciepła. Poprawiła się też na kanapie, nieświadomie zmniejszając odległość dzielącą ją od bruneta; nie jakoś przesadnie, ale wciąż odczuwalnie dla obydwu stron, sprawiając, że niechciany rumieniec wkradł się na twarz Frances wraz z realizacją.
Barty Eldridge
porażka#4540

about me
razem z frances wychowują bąbelka i są happier than ever
186 cm
35 y/o
– Nowego? Całkowicie nic – nie kłamał. Znalazł się obecnie w punkcie swojego życia, gdy nic się nie zmieniało, utknął w miejscu, z którego nie bardzo wiedział jak ruszyć dalej. W przeszłości, gdy jeszcze grał, wszystko zdawało się być prostsze, bardziej uporządkowane. Kolejne turnieje nadawały rytm jego życiu i sprawiały, że zawsze na coś konkretnego czekał. W tym momencie nie czekał tak naprawdę na nic, czuł się z tym strasznie źle, bowiem ta stagnacja dawała mu wrażenie utraty jakiegoś ważnego elementu, a to przerażało. – Na tyle źle, że zastanawiam się czy kupno jej to był dobry pomysł – porwał się z motyką na słońce decydując na zakup stoczni w momencie, kiedy o łodziach wiedział raptem tyle, że pływały. No, może poza Titanickiem, jemu za dobrze to nie wyszło. Był trochę jak ten wariat, który chciał wydać na coś pieniądze, więc kupił coś, czego całkowicie nie ogarniał i teraz nie wiedział jak naprawić swój błąd. Cicho westchnął, a po chwili skończył swoją herbatę i zabrał się za alkohol, upijając ze szklaneczki sporego łyka whisky, który mimo, że palił jego gardło nie sprawił, że się skrzywił. Czy to był już znak, że zbyt często sięgał po różnego rodzaju trunki?
frances steinhart
clumsy llama
brak multikont

about me
ma barty'ego, małą maeve i kota i niczego jej do szczęścia już więcej nie potrzeba
175 cm
28 y/o
Chyba nawet nie spodziewała się usłyszeć, że w życiu Barty'ego miały miejsce jakieś kosmiczne zmiany. Nie dlatego, że w niego nie wierzyła; miała po prostu wrażenie, że pośród wszystkich jej przyjaciół wszyscy znaleźli się już w miejscu, kiedy nic takiego się nie dzieje. Ktoś czasem kupił nowy fotel do salonu albo przeniósł się w pracy do biurka obok, ale żaden z jej dorosłych znajomych nie miał chyba ambicji do odwracania sobie życia do góry nogami. – Och? – bąknęła w pierwszym momencie, nie spodziewając się wcale takiej odpowiedzi z ust mężczyzny. Zdawała sobie wprawdzie sprawę z tego, że Barty kupił stocznie nie posiadając na jej temat całej potrzebnej wiedzy i choć zgadywała, że ogarnięcie tego wszystkiego w stu procentach będzie czasochłonne i będzie wymagało mnóstwa zaangażowania, nie sądziła, że mężczyzna będzie myślał o poddaniu się. – Nie sądziłam, że jest aż tak źle – i nie miała powodów, pewnie nie słysząc wcześniej podobnie dramatycznych wyznań. – Coś się stało? – zapytała, wlepiając przejęty wzrok w mężczyznę. Tak samo jak on zawsze był dla niej obok, liczyła, że Eldridge pamięta, że i ona zawsze była skłonna go wysłuchać i w miarę możliwości pomóc, nawet, jeśli jej pomoc miałaby ograniczyć się jedynie do przytakiwania głową i użyczenia ramienia. Kolejny łyk whisky nie skrzywił jej aż tak, co przyjęła z wielką ulgą. Zamiast zastanawiać się, czy powinna popić smak alkoholu czy też nie mogła wesprzeć się wygodniej o oparcie kanapy i zadowoleniem odetchnąć, jednocześnie odwracając się tak, by móc swobodniej przyglądać się Barty'emu.
Barty Eldridge
porażka#4540

about me
razem z frances wychowują bąbelka i są happier than ever
186 cm
35 y/o
Jednocześnie kochał i nienawidził swojej pracy, nie wiedząc nawet co na ten moment w nim dominowało. Czasem bardzo chętnie oddałby naprawdę wiele za szansę walnięcia samego siebie z przeszłości w głowę przed podjęciem decyzji o zakupie stoczni, a czasem budził się z nastawieniem, że przecież z każdym dniem było lepiej. Uczył się coraz więcej, coraz lepiej znał swoich pracowników, a także naprawdę dobrze dobierał sobie doradców, na których mógł polegać, kiedy zaczynał się gubić i nie wiedział na co zdecydować. – Chyba za bardzo chcę wiedzieć wszystko na już. I jestem na siebie wściekły, że mam tę stocznie już prawie rok, a wciąż potrafię się w tym wszystkim gubić. Raczej nie była to najlepsza decyzja w moim życiu – nie był pewien co więcej by mógł na ten temat powiedzieć. Ot, cała prawda. Nie nadawał się do tego i chociaż walczył i czasem było widać postępy, to w dużej mierze okazywało się, że tak naprawdę wciąż błądził po omacku. Westchnął cicho, spoglądając na ścianę przed sobą, po czym na raz wypił wszystko ze swojej szklaneczki, nawet przez sekundę się przy tym nie krzywiąc. I również nie dawał sobie czasu na zawahanie nad tym, co zrobił następnie, czyli złapaniem za butelkę i dolaniem sobie whisky. Skoro już zaczął pić, to czuł, że będzie potrzebował tego alkoholu odrobinę więcej niż to, ile już przyswoił. Miał tylko nadzieję, że Frankie nie będzie to przeszkadzało i nie powie mu zaraz, że przesadza z piciem, bo nie chciał dodatkowo użerać się z kacem moralnym.
frances steinhart
clumsy llama
brak multikont

about me
ma barty'ego, małą maeve i kota i niczego jej do szczęścia już więcej nie potrzeba
175 cm
28 y/o
– W rok możesz co najwyżej nauczyć się piec ciasta tak, żeby nie wychodziły ci zakalce. Zarządzanie stocznią jest trochę bardziej skomplikowane, ale nie sądzę, żeby ktoś poza tobą samym narzucał ci jakieś deadline'y – zagadnęła, mając nadzieję dodać mu otuchy. Nie miała bladego pojęcia o stoczni, łódkach czy zarządzaniu czymkolwiek, ale sądziła, że dokładnie tak jak w każdym zawodzie naturalnie potrzebowało się trochę czasu, by pojąć wszystkie jego tajniki – szczególnie, jeśli branża należała do bardziej skomplikowanych. Przyjrzała mu się jeszcze, kiedy opróżniał zawartość swojej szklanki i zawahała się na moment, nieprzekonana do pomysłu, który z marszu podsunęła jej głowa; zaraz jednak i ona przechyliła szklankę i pozbyła się jej zawartości, odwracając się prędko by ukryć przed Barty'm wygiętą w grymasie twarz. Potrząsnęła krótko głową i zaraz wróciła wzrokiem na mężczyznę, podsuwając mu szkło z niemą nadzieją na dolewkę – jednocześnie, drugą dłoń ułożyła na przedramieniu Eldridge'a w geście, miała nadzieję, otuchy. Do tego powoli wchodziła w ten moment upojenia (jeszcze nie upicia, ale przez jej przerwę w piciu alkoholu jakoś bardzo daleko od tego nie była) w którym bardzo ciągnęło ją do bliskości międzyludzkiej, nawet, jeśli miała spełnić tę potrzebę pozostawiając po prostu swoją dłoń na skórze bruneta. Wystarczało. – Wydaje mi się, że za wysoko stawiasz sobie poprzeczkę. Każdy popełnia błędy. Kto poza tobą wymaga od ciebie perfekcyjnej znajomości... tego wszystkiego? – wzdrygnęła ramieniem, bo nawet jeśliby chciała, to absolutnie nie wiedziała co mogłaby tutaj wymienić.
Barty Eldridge
porażka#4540

about me
razem z frances wychowują bąbelka i są happier than ever
186 cm
35 y/o
– Gdy jeszcze grałem w snookera, to wszystko było prostsze. Nie musiałem zbyt wiele się uczyć, byłem z tym od początku dobry. Teraz, jak okazało się, że nie ze wszystkim tak mam, to jest mi dziwnie – ot, proste, prawda? Nie było w tym żadnej większej filozofii, po prostu nie potrafił się odnaleźć w takiej sytuacji, bo nigdy nie musiał. Był jednak w takim wieku, że uczenie się nowych rzeczy przychodziło mu trudniej, zajmowało dłużej, przez co siedział i pił niczym stary alkoholik, zapraszający do swojego nałogu dużo młodszą koleżankę.
Nie żałował jej alkoholu. Kiedy Frances nastawiła swoją szklankę, Barty od razu napełnił ją na nowo, nalewając tym razem znacznie więcej niż poprzednio, zarówno jej jak i sobie. Od razu napił się odrobinę, po czym przeniósł wzrok na dłoń kobiety, za którą złapał delikatnie. – Nikt, tak naprawdę. Poza mną samym – zaśmiał się smutno, potrząsając po chwili głową. Był żałosny, czuł to bardzo dosadnie. Oparł się ciężko głową o jej ramię i zamknął oczy, wzdychając przy tym. – Żałośnie to zabrzmi, ale kiedyś to było – zaśmiał się, z wciąż przymkniętymi oczami. Cieszył się z tej odrobiny ciepła, którą otrzymywał od Frankie siedzącej tak blisko, bo choćby się zarzekał, to strasznie brakowało mu bliskości drugiego człowieka, a alkohol tylko to pogłębiał. W szczególności ten wypity na szybko, bez żadnych hamulców bezpieczeństwa.
frances steinhart
clumsy llama
brak multikont

about me
ma barty'ego, małą maeve i kota i niczego jej do szczęścia już więcej nie potrzeba
175 cm
28 y/o
Potrząsnęła krótko głową. – Kiedyś to było – powtórzyła za nim, siląc się na słaby uśmiech – i nie brzmi to żałośnie, bo to prawda. Nie było tylu problemów, a przyszłość nie wydawała się tak niepewna i dziwna. Wszystko było łatwiejsze, a teraz... – westchnęła krótko, podnosząc szklankę do ust by upić z niej większego łyka whisky. Nie skrzywiła się już (aż tak), a w reakcji na przechodzący w nieprzyjemny sposób po jej przełyku alkohol odchrząknęła tylko, poprawiając głowę na oparciu kanapy gdy wyprostowała swoje nogi tak, że jej łydki spoczęły na udach Barty'ego. Nie myślała o tym nadto, bo, raz, tak było jej po prostu wygodniej i dwa, był to ciut mniej niekomfortowy sposób na zmniejszenie dzielącego ich dystansu i jednocześnie zaspokojeniu jej potrzeby bliskości niż zwykłe przysunięcie się do mężczyzny, a przynajmniej w jej mniemaniu. – Ostatnio dużo myślałam nad tym, co by było gdyby – przyznała zaraz, kręcąc zawartością szklanki po jej ściankach i poświęcając chwilę na to, by się temu przyjrzeć. – Wiesz, gdybym na przykład poszła na studia, albo zrobiła jakiś inny kurs, albo... – nie zaplanowała reszty życia u czyjegoś boku, kiedy miałam osiemnaście lat i pusto w głowie – no wiesz, takie. Co by się zmieniło i gdzie bym teraz była. Może wcale nie na twojej kanapie – dorzuciła tylko, półżartem probując zatuszować speszenie na świadomość tego, z jaką częstotliwością podobne myśli wkradały się teraz w jej głowę.
Barty Eldridge
porażka#4540

about me
razem z frances wychowują bąbelka i są happier than ever
186 cm
35 y/o
Straszna przykrość go dopadała, kiedy drobna, całkiem jeszcze młoda Frances opowiadała rzeczy o tym, że kiedyś to było. Pokręcił bardzo szybko głową, nie chcąc przecież, aby się zadręczała, bo tego by na pewno nie przeżył. Odruchowo zaczął więc głaskać jej nogi, kiedy to wylądowały na jego udach, nie mogąc się przed tym w żaden sposób powstrzymać. Same go wołały, tego zamierzał się trzymać. A także myśli, że przecież to był wyłącznie przyjacielski gest, który nic nie znaczył, nie oznaczał niczego nadzwyczajnego. – Nie można myśleć, co by było gdyby – rzucił, zanim jeszcze Frankie zabrała się bardziej za swoją opowieść. Wciąż jednak głaskał ją delikatnie po nogach i niesamowicie mocno walczył ze sobą, aby nie powędrować dłońmi wyżej, ponad jej kolana. Gdyby to zrobił, prawdopodobnie coś by w nim pękło, a tego lepiej było unikać. – Wolę nie myśleć, że by cię teraz tutaj nie było. Wiesz, jakie moje życie by było smutne? Powiem ci, byłoby najsmutniejsze – i mówił to z pełnym przekonaniem co do słów swoich. Przerażenie, które nagle go dopadło od tej myśli sprawiło, że opróżnił swoją szklankę i zamaszyście odstawił ją na stolik, po czym nachylił się o oparł głową o piszczele Frankie, łapiąc się ich trochę mocniej. – Nie znikaj, dobrze? – poprosił bardzo cicho, prawie niedosłyszalnie, z nadzieją jednak, że dotrze to do jej uszu.
frances steinhart
clumsy llama
brak multikont

about me
ma barty'ego, małą maeve i kota i niczego jej do szczęścia już więcej nie potrzeba
175 cm
28 y/o
Pewnie trochę dramatyzowała i wyolbrzymiała. Nie przywykła przecież do narzekania na swoje życie – miała rodzinę i przyjaciół, pracę, zdrowie i do kogo wracać do mieszkania. Sęk w tym, że była przyzwyczajona do posiadania wszystkich tych rzeczy, całkiem pewnie naiwnie, więc teraz, kiedy coraz bardziej stawiała swój związek pod znakiem zapytania, grunt uciekał jej spod nóg i napędzał machinę powodującą pojawianie się coraz to czarniejszych scenariuszy. Oczami wyobraźni widziała już, jak w następnej kolejności traci wszystko inne i były to myśli absolutnie przerażające. – To nie tak, że robię to świadomie. Czasem po prostu... dzieje się to niezależnie ode mnie – odpowiedziała, uśmiechając się smutno. Były to kwestie, które niespodziewanie atakowały ją w środku nocy, gdy nie potrafiła spać. Chciała też odruchowo zaprzeczyć słowom Barty'ego lub zbyć je jakimś żartem, ale zachowanie mężczyzny szybko zatroskało ją na tyle, że odsunęła od siebie ten pomysł. Ostatnie, do czego chciała się przyczynić to zasmucenie go lub zepsucie mu wieczoru jeszcze bardziej, niż była przekonana, że zrobiła to wpadając tutaj jak do gabinetu terapeuty. – Hej, hej, Barty – uśmiechnęła się łagodnie, odkładając swoją – jeszcze półpełną – szklankę na stół, zupełnie nie myśląc teraz o tym, żeby pić; zamiast tego, zwolnioną dłoń ułożyła wpierw na karku Eldridge'a by później przesuwać nią w górę i w dół, sięgając włosów i góry pleców w geście który miał dać mu jakiekolwiek wsparcie i przypomnieć, ze była tutaj niezależnie od scenariuszy, które kotłowały się teraz w jego głowie. – Po co się nad tym rozwodzić, skoro tu jestem, co? – spróbowała, czując się źle z tym, że słowa, które miały rozluźnić atmosferę popsuły ją jeszcze bardziej. W głowie szumiało jej już trochę, ale ignorowała ów fakt całą siłą, zamiast tego całą swoją uwagę poświęcając brunetowi. Tyle chyba wyszło z wierzenia w to, że wciąż miała mocną głowę. – Spójrz tylko na mnie – zagadnęła cichutko, zagryzając na moment wnętrze policzka.
porażka#4540

about me
razem z frances wychowują bąbelka i są happier than ever
186 cm
35 y/o
Co się z nim w tym momencie działo? Nie był do końca pewien, poza faktem, że oto przyszło mu się upić z jakiegoś powodu na smutno. Nic nie wskazywało, że to jeden z tych dni, gdzie jego głównym marzeniem będzie zawinięcie się w koc i udawanie wielkiego burrito, ale jednak powoli, ale sukcesywnie zmierzał w tym kierunku. Wiele by dał za to, żeby ten wieczór nie przebiegał w tak dramatyczny sposób, ale proszę bardzo, leżał właśnie przytulony do nóg Frances, niczym małe dziecko domagając się zapewnień, że nic złego nie miało się wydarzyć. Oddychał ciężko, prawie jak po potężnym maratonie, który ledwo udało mu się ukończyć i dopiero dotyk kobiety na karku, we włosach i na plecach sprawił, że Barty odrobinę się rozluźnił, na moment zapomniał o wszystkim co złe i dał sobie pozwolenie na obrócenie głowy. Zrobił to oczywiście w taki sposób, żeby dłoń przyjaciółki wylądowała na jego policzku, na co zareagował z lekkim uśmiechem. Czy był już niczym ci wszyscy nastoletni chłopcy domagający się buziaka w policzek tylko po to, aby odwrócić głowę w ostatniej chwili i otrzymać go prosto w usta? – Cieszę się, że tu jesteś i nie chcę, żeby się to zmieniało – mówił zdecydowanie zbyt wiele, także w tym momencie. Był już jednak na tyle pijany, że nie panował nad tym, picie tak szybko takiej ilości alkoholu nie służyło nikomu, nawet Barty’emu, który miał ostatnio wiele samotnych wieczorów z whisky. Ten jednak nie był samotny i cieszył się, że Frankie miała z nim zostać tego dnia, bardzo potrzebował jej obecności w swoim życiu, nawet jeśli w domu czekał na nią narzeczony i prawdopodobnie zadręczał się co do tego, gdzie też kobieta zaginęła. Nie był już w stanie się tym martwić, sporo czasu spędził tego dnia mówiąc o Groverze i tym, jak życie jego i Frankie na pewno się ułoży, w tym momencie jego umysł domagał się skupienia na samym sobie i tym, czy aby jego własne w końcu nabierze jakiegoś sensu. – Patrzę na ciebie – odparł po chwili i bardzo podobało mi się to, co widział. Dłoń odruchowo już chyba położył na udzie kobiety, za co miał się niedługo zganić w myślach, ale póki co trzymał i lekko gładził ją kciukiem.
clumsy llama
brak multikont

about me
ma barty'ego, małą maeve i kota i niczego jej do szczęścia już więcej nie potrzeba
175 cm
28 y/o
Zdarzyło się, i Frances nie mogłaby Barty'ego za to obwiniać. Czasem alkohol ułatwiał smutkom ujście, co nigdy nie było chyba efektem pożądanym; gdyby to zależało i od Frances, i pewnie od Eldridge'a, zaśmiewaliby się teraz w głos a nie smęcili na kanapie, ale widać los chciał, żeby wieczór potoczył się trochę inaczej. Nie była zła czy zirytowana; zależało jej tylko na tym, żeby odwlec te smutne myśli od Barty'ego i, w miarę możliwości, upewnić się, że już do końca ich wspólnego wieczoru humor będzie mu już raczej dopisywał, nawet, jeśli znaczyłoby to tyle, że zaraz miałaby odprowadzić go do łóżka. – Ja też cieszę się, że tu jesteś – zapewniła go, uśmiechem chcąc zarówno dodać tym słowom bardziej szczerego wydźwięku jak i, miała nadzieje, trochę rozchmurzyć bruneta. Krótki moment poświęciła na to, by przebiec wzrokiem po jego twarzy i odgarnąć z jego czoła parę kosmyków, które w jej mniemaniu nie układały się równie dobrze, co reszta. Nie była ani ślepa, ani głupia: nie mogła odmówić Barty'emu tego, że jest przystojny, zgadywała też, że wiele kobiet byłoby wniebowziętych gdyby znajdowały się na jej miejscu. Nie mogła jednak przestać myśleć o tym, że i jej samej zupełnie nie przeszkadza obecne położenie. Teraz, kiedy alkohol trochę ją zamglił nie było to coś, co trapiło ją jakoś bardzo, ale oczekiwała już jutrzejszego kaca moralnego, zupełnie nie z utęsknieniem. – Nie zniknę, w porządku? Obiecuję – zapewniła, wysuwając w jego stronę mały palec tej dłoni, która akurat nie spoczywała na jego policzku. Tej nie zabrała stamtąd ani w momencie, w którym wylądowała tam za zbiegiem przypadku, ani później; nie wyglądało na to, że była tymże przypadkiem jakoś specjalnie zgorszona czy przyjęta. Skupiła się na tym, by gładzić kciukiem porośnięty zarostem policzek i uśmiechnęła się łagodnie. – Nie mogłabym cię zostawić – przyznała jeszcze, trochę ciszej, jakby zawstydzona swoim wyznaniem. Mówiła jednak szczerą prawdę. Nawet, jeśli nie znali się zbyt długo, była do niego przywiązana bardziej, niż chciałaby to przyznać – nie wiedziała jeszcze, czy przed Barty'm, czy przed samą sobą.
porażka#4540

about me
razem z frances wychowują bąbelka i są happier than ever
186 cm
35 y/o
W odczuciu mężczyzny, jeżeli miałby odnosić się tylko do swojego położenia, mógłby tak spędzać każdy wieczór. Bliskość Frances była wszystkim, czego Barty potrzebował i nie krył się z tym ani odrobinę, nie w tym momencie. Wtulał się policzkiem w jej dłoń, prawie jakby od tego zależało opanowanie głodu na świecie i globalnego ocieplenia. Jak dla niego – w tym momencie wszystko było możliwe tylko za sprawą jej czułości i bliskości. Niczego więcej nie potrzebował, nie chciał, nie wymagał. Leżał naprawdę wniebowzięty tym, jak blisko Frances była, chyba znacznie bliżej niż by tego oczekiwał i spodziewał się, co miał nadzieję pamiętać również nazajutrz. Prawdziwym marnotrawstwem byłoby utracenie tego wspomnienia i to przez nic innego, jak jego nadmierne pijaństwo. Nie wahał się, gdy wyciągnęła w jego kierunku mały palec. Choć trochę z trudem, to jednak złapał za niego swoim i przyciągnął ich dłonie do siebie, składając na jej dłoni lekki pocałunek. – Obietnica przyjęta – lekko uśmiechnął się w kierunku kobiety, po czym ponownie złożył na jej dłoni pocałunek, nie puszczając jej nawet na moment. Nie chciał tego robić, skoro sama wyciągnęła w jego kierunku rękę i sama wciąż trzymała drugą z nich na policzku Barty’ego. Gdyby mógł, zawinąłby się z nią w jeden wielki precelek i nie odsuwał już nigdy, rozkoszując się jej ciepłem, tym jak drobna była i zapachem, który kojarzył mu się z czymś najmilszym na świecie, z jedynym zapachem, który chciał kiedykolwiek czuć. – Też bym nie mógł cię zostawić. Nigdy przenigdy – prawdopodobnie by umarł, gdyby do tego doszło i nie był to ani trochę żart. Istota Frances w jego życiu była tak dominująca, że wystarczyłoby jedno jej słowo, aby Barty spakował się i wyjechał z nią gdzieś. Gdziekolwiek tak naprawdę, bez względu na cel podróży. Sprzedałby wszystko co ma, zabrał wszystkie oszczędności i przeznaczył je na rozpoczęcie ich nowego życia w jakimś pięknym miejscu, które by sobie zamarzyła. Europa? Żaden problem. Jakaś egzotyczna wyspa? Już się pakował. Po prostu inny stan? Był gotów wynająć samolot i polecieć z nią tam nawet dzisiaj. Był beznadziejnie zakochany i fakt, że się upił powoli pozwalał wyjść jego uczuciom na światło dzienne.
clumsy llama
brak multikont

about me
ma barty'ego, małą maeve i kota i niczego jej do szczęścia już więcej nie potrzeba
175 cm
28 y/o
Kolejne muśnięcia, pocałunki czy inną jakkolwiek wyrażoną przez mężczyznę potrzebę bliskości traktowała nie tak, jak spodziewałaby się tego po sobie. Cieszyła się z tego, że jej zarumienione policzki każdy w pierwszym momencie przyjąłby za objaw upicia, nawet, jeśli Frances wydawało się, że były one efektem wyłącznie bliskości Barty'ego; przyśpieszony oddech i głośne bicie serca zdradzało ją trochę bardziej, ale miała nadzieję, że zostaną one przez bruneta niezauważone. – Więc tego nie rób. Proszę – mówiła cicho, zupełnie, jakby bała się, że przekroczenie pewnej głośności sprawi że bańka, w której się znaleźli pryśnie i wszystko wróci pomiędzy nimi do normy, która panowała jeszcze w momencie, w którym przekraczała próg jego domu parę godzin temu, a niczemu nie chciała w tamtym momencie zapobiec tak bardzo. Była rozdarta, nawet, jeśli jej pijacki umysł nie zdawał sobie z tego jeszcze sprawy. Z jednej strony, w domu czekał na nią zaniepokojony z całą pewnością Grover, którego na dodatek bez zawahania okłamała przed wyjściem; z drugiej, to, co działo się teraz pomiędzy nią a Barty'm było... dziwnie swobodne, zupełnie, jakby stanowiło naturalną kolej rzeczy. Nie musiała zastanawiać się przed wykonaniem kolejnego ruchu, kroku w tej relacji. Wszystko działo się szybko, ale nic nie zdawało się być pochopne czy niepotrzebnie pośpieszne. Nie pamiętała, kiedy czuła się tak po raz ostatni, ale kiedy przyglądała się tak leżącemu na jej nogach mężczyźnie czuła się w dziwny sposób... w domu, jakby w końcu znalazła się w miejscu, w którym powinna. Zdawało jej się, że w głowie zaczęło jej się kręcić, jednak nie była stuprocentowo przekonana, czy powodował to alkohol czy atmosfera, która pomiędzy nimi zawisła. – Pocałuj mnie – poprosiła, nie odważając się podnieść głosu powyżej szeptu. Odsunęła od siebie wszystkie myśli podpowiadające jej, że nie powinna była wypowiadać tych słów. Rozum i rozwaga zeszły na drugi plan; cokolwiek miało się teraz wydarzyć, było podyktowane wyłącznie tym, co podpowiadało jej serce. Nazajutrz miały przyjść wyrzuty sumienia i wątpliwości, ale teraz nic nie wydawało jej się mieć więcej sensu; niczego też nie chciała bardziej.
porażka#4540

about me
razem z frances wychowują bąbelka i są happier than ever
186 cm
35 y/o
Nie wiedział jak długo ją całował, jak długo trzymał ją w swoich objęciach i składał pocałunki na jej całej twarzy tak naprawdę, nim odrobinę nieporadnie, ale podniósł się i ruszył z Frances do swojej sypialni. Pierwotnie mieli iść tylko spać, jednak wiadomo co tam się działo za zamkniętymi drzwiami. Należy jednak ominąć rozbudowany opis tych wydarzeń, dla obopólnego dobra. Po wszystkim jednak Barty owinął się wokół Frances niczym boa dusiciel, wtulając się w nią z całych sił, skoro już miał okazję spać z nią, to chciał mieć pewność, że kobieta jest najbliżej jak to możliwe, bez względu na to, że był kompletnie pijany, a następny dzień miał go męczyć niewyobrażalny kac, nie tylko ten od alkoholu, ale również moralny.
frances steinhart
zt x2
clumsy llama
brak multikont